Jak odróżnić polaryzację od
różnicy poglądów?
Zróżnicowanie poglądów w warunkach nieźle funkcjonującej demokracji jest zdrowe i pożądane. Zapewnia konfrontację różnych punktów widzenia. Nie dopuszcza do tyranii „jedynie słusznych” racji. Jest intelektualnym zapleczem tolerancji. Marginalizuje ideologiczne skrajności. Rozwija myślenie racjonalne i krytyczne. Dobrze służy korygowaniu decyzyjnych błędów.
Kiedy więc zdrowe
zróżnicowanie poglądów zmienia się w chorobliwą polaryzację?
Za główny objaw uważa się dwubiegunowe,
wyostrzone wartościowanie poglądów własnych i odmiennych. Równie ważny wydaje
się poziom i charakter grupowych emocji. Można się z tym zgodzić. Trzeba jednak
pamiętać, że nie są to jakości ściśle zdefiniowane ani obiektywnie mierzalne.
Najtrudniejsze do uchwycenia są
punkty zwrotne. Nie dostrzegamy momentu, w którym poglądy odmienne od własnych zaczynamy
oceniać tendencyjnie.
Belki we własnych oczach są przezroczyste jak soczewki kontaktowe. Tyle że nie korygują widzenia, lecz przeciwnie – deformują obraz rzeczywistości.
Czy można rozpoznać u siebie
proces poddawania się propagandowej manipulacji?
Czy można „przyłapać siebie”
dokładnie w takim momencie, kiedy szczere zaangażowanie, zapał, żarliwość
zmieniają się w stronniczą egzaltację?
Czy można otrząsnąć się w
takiej chwili, kiedy racjonalna potrzeba odróżnienia prawdy od fałszu doznaje
irracjonalnego zaspokojenia w radykalizmie, fanatyzmie?
Rzadko kto u siebie zauważa
ten zwrot.
W teorii łatwo odseparować
subtelnie różniące się stany umysłu i powiązane z nimi emocje. W samym języku
znajdujemy różne przymiotniki do opisu poglądów. Mogą być one klarowne,
zdecydowane, wyraziste albo zradykalizowane, dogmatyczne, fanatyczne. Język
wychwytuje różnice między sprzeciwem, niechęcią, gniewem, wrogością i
nienawiścią. Podobnie też różnicuje
wątpienie, sceptycyzm, nieufność, podejrzliwość, uprzedzenie, obsesję i
paranoję.
Lecz w odczuciach subiektywnych stany te graniczą ze sobą tak, że nie spostrzegamy przejść i różnic między nimi. U samych siebie rzadko rozpoznajemy radykalizm i tendencyjne uprzedzenia. Chętnie za to przyznajemy, że bronimy zasad, dążymy do prawdy i nazywamy rzeczy po imieniu.
Problem pogłębia się u ludzi
o poglądach skrajnych. Deklarują oni silną wiarę w ideały. Przy czym idealizują
siebie.
Fanatyk nie widzi w sobie fanatyka, tylko człowieka pryncypialnego. Opowiada się po stronie dobra. Atakuje z przekonaniem, że jego atak jest słuszną obroną przed złem. Nie torturuje, tylko wymierza sprawiedliwą karę. W imię wyższej sprawy gotów jest zabijać i poświecić własne życie. Fanatyk uważa siebie za człowieka heroicznego. Świętość, w którą wierzy, nie jest pokrętnym usprawiedliwieniem przemocy. Świętość idealizuje użycie przemocy.
Nie mówmy jednak o skrajnościach. Większość z nas nie popada w tak głębokie odurzenie najwyższymi wartościami. I właśnie dlatego, że nie jesteśmy fanatykami, nie dostrzegamy u siebie łagodniejszych, jednak nierzadko postępujących objawów polaryzacji.
Może więc w czasie trwającej od wielu już lat epidemii polaryzowania się umysłów warto uważniej przyjrzeć się sobie?
Oto mój prywatny spis niepokojących symptomów, które czasem zauważam u siebie, częściej - u innych. Zależnie od nasilenia, wskazują, moim zdaniem, na lżejsze bądź cięższe zakażenie polaryzacją:
1 - regularne występowanie
negatywnych emocji w dialogach z ideowymi przeciwnikami.
2 - przekonanie, że źródła
informacji, którym ufam, są bardziej obiektywne od źródeł przeciwników ( ja mam
dostęp do wiedzy prawdziwej, przeciwnicy manipulowani są przez kłamstwa i
propagandę)
3 - poczucie moralnej
wyższości nad przeciwnikami
4 - skłonność do oceny
poglądów przeciwników przez pryzmat skrajności występujących po stronie ich
formacji
5 - przypisywanie politykom i decydentom strony przeciwnej wyłącznie lub przeważnie złych intencji
Chyba warto pozbyć się
złudzenia, że polaryzacja w ogóle na nas nie działa i że jesteśmy całkowicie
odporni na wszelkie propagandowe i ideologiczne zakrzywienia obrazu
rzeczywistości.
Osobiście bronię się przed
polaryzacją stosując sporą dozę sceptycyzmu wobec wzajemnej, wyostrzonej
krytyki uczestników sporu. Mam też
otwarty kredyt zaufania do ludzi, z którymi nie we wszystkim się zgadzam.
...a drzazgi w cudzych niczym fluorescencyjne pałki ;-)
OdpowiedzUsuńArtykuł prowokuje mnie do rozmyślania, gdzie zaczyna się polaryzacja? Czy tam gdzie panuje ignorancja w komunikacji? Tam gdzie brak jest akceptacji odmiennego zdania? Czy też "zdrowej" różnicy poglądów? Czy może każdy pogląd w swej istocie ma w sobie ziarno polaryzujące? Może to od nas zależy czy wyrośnie z niego progresywna dyskusja czy bezproduktywna kłótnia.