Nie z każdej strony dojrzały protest



Chociaż opowiadam się za liberalizacją prawa do aborcji, nie podpisałabym się pod żadnym z niżej wymienionych haseł:

Aborcja jest ok.

Aborcja na życzenie

Aborcja bez kompromisów

Brońmy praw reprodukcyjnych

Język części obrończyń i obrońców prawa do aborcji bywa agresywny. A sądząc po wymienionych wyżej hasłach jest też beztroski, arogancki, infantylny, po prostu głupawy. Szczególnie „prawa reprodukcyjne” brzmią groteskowo. Słowo „reprodukcja” odniesione do zwierząt byłoby wyrazem uprzedmiotowienia żywych istot. A kiedy użyjemy go w kontekście praw człowieka, uprzedmiotowione zostają zarówno kobiety jak i zapładniający je mężczyźni, „reproduktorzy”. Wymowa pozostałych haseł nie ujmuje kobietom podmiotowości, ale i nie dodaje mądrości.

Młodzieńczy (niezależnie od wieku) gniew i zapał mogą częściowo usprawiedliwić bezrefleksyjność rzucanych na transparenty słów. Ja też uważam, że trzeba przeciwstawić się ciężkiej, oskarżycielskiej retoryce środowisk pro-live.

Ale nie trzeba na skrajność odpowiadać skrajnością.  

Nie chcę, żeby aborcję zrównano z zabójstwem. Ale też nie chcę, żeby traktowana była jak zdrowy posiłek. Aborcja nie jest taka znowu „ok”. 

Z szacunku dla poglądów strony przeciwnej i do samych siebie zachowajmy w tej sprawie trochę powagi. Mam wrażenie, że znane od lat argumenty obu stron powtarzane są mechanicznie, niemal bezmyślnie. Wprowadzenie ostrego,  antyaborcyjnego prawa podniosło temperaturę sporu. Tragiczne śmierci kobiet potwierdzają, że trudno uniknąć zagrożeń powiązanych z tym zaostrzeniem. Do pakietów utartych poglądów doszły po obu stronach silne, negatywne emocje. Są one nazywane i wartościowane asymetrycznie. U siebie rozpoznajemy słuszny gniew, u wyznawców poglądów przeciwnych – nienawiść. Przeciwnicy - wiadomo – widzą to na odwrót.

Kompromis wydaje się niemożliwy.

U źródeł sporu tkwi problem nierozstrzygalny, światopoglądowy.  

Najprościej przedstawić go można w postaci kilku pytań:

Czy płód jest częścią ciała matki, czy jest bytem autonomicznym?

Czy płód jest istotą wyłącznie biologiczną czy należy przypisać mu psychiczne i duchowe atrybuty pełni człowieczeństwa?

Czy można traktować płód jako niezależny od matki i ojca podmiot prawa?

Pytania te są tak samo sporne i nierozstrzygalne, jak pytanie o istnienie Boga. Każda możliwa odpowiedź będzie aksjomatem wiary lub niewiary. 

Nauka nie może odpowiedzieć na pytanie o istotę człowieczeństwa. Każdy definiuje samego siebie zależnie od światopoglądu – jedni z odniesieniem do Boga, inni do natury, kultury lub alternatywnej duchowości.  

Jedni pełnię człowieczeństwa dostrzegają już w akcie poczęcia, który można porównać do jednorazowego boskiego aktu stwórczego.

Inni w pierwszym okresie rozwoju ludzkiego płodu widzą tylko zalążek, a nie pełnię życia. Potencjał przyszłego człowieka na tym etapie urzeczywistniony jest wyłącznie na poziomie genetyczno-biologicznym.

Nie ma żadnych obiektywnych kryteriów rozstrzygających, gdzie tu jest prawda, gdzie fałsz. Możemy tylko dywagować o skutkach jednego i drugiego podejścia. Lecz i w tej dyskusji nie dojdziemy do jednoznacznych rozstrzygnięć. Każda ze stron powołać się może na indywidualne przypadki. Jedne przemówią za legalizacją aborcji, drugie przeciw. Rozłączne szeregi tych przypadków można dowolnie wydłużać.

Ustanowienie prawa wobec tak głębokiej nierozstrzygalności nie jest proste. W każdym razie nie powinno być zbyt łatwe i bezrefleksyjne. Nie wydaje mi się, żeby wymienione na wstępie hasła mogły jakkolwiek wzmocnić stanowisko liberalne. Przeciwnie – infantylne skróty myślowe „zwolenników” aborcji wywołują opór i radykalizują stronę konserwatywną.

Jest jednak kilka poważnych argumentów, które przemawiają za liberalnym prawem dopuszczającym aborcję:

Po pierwsze - Prawo jest dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy respektują kościelną wykładnię praw boskich.

Po drugie - Liberalne prawo dopuszczające aborcję nie łamie sumienia osób wierzących, nie zmusza nikogo do aborcji.

Po trzecie - Prawo bardzo surowe nie kształtuje sumienia osób o poglądach liberalnych. Przeciwnie – rodzi u nich lęk, wewnętrzny opór i bunt. 

Po czwarte - Podejmowanie decyzji o urodzeniu nie planowanego dziecka powinno być wyborem wolnym i wewnętrznie akceptowanym. Wolny wybór daje większą szansę, że dziecko nie planowane stanie się dzieckiem chcianym.

Po piąte - W trudnych sytuacjach aborcja może być wyborem mniejszego zła. W szczególności nie należy nikogo przymuszać do heroizmu.

Powtórzyłam tu argumenty znane, z którymi zgadzam się. Lecz nie bez wahania. Mimo, że popieram prawo dopuszczające aborcję, nie lekceważę głosów przeciwnych. Nawet, jeżeli potraktujemy ludzki płód wyłącznie w kategoriach biologicznych, decyzja o zatrzymaniu jego rozwoju nie powinna być błaha.

Początek życia to nie „projekt”, lecz rozpoczęta już realizacja przyszłego człowieka. Mamy wiedzę, która pozwala dostrzec w nim nie tylko aktualną, biologiczną postać, ale także potencjał ludzkiej osoby.  Ten poznawczy przywilej wyróżnia nas spośród innych gatunków rozmnażających się w naturze.

A dla człowieka myślącego przywilej jest również zobowiązaniem niezależnym od prawa stanowionego.

Komentarze